Bankructwo reaktora - THTR 300 Biuletyny THTR
Studia nad THTR i wiele więcej. Lista awarii THTR
Badania HTR Incydent THTR w „Spiegel”

Biuletyny THTR z 2005 roku

***


    2023 2022 2021 2020
2019 2018 2017 2016 2015 2014
2013 2012 2011 2010 2009 2008
2007 2006 2005 2004 2003 2002

***

Biuletyn THTR nr 97, luty 2005


Drodzy Czytelnicy!

Obywatelska inicjatywa na rzecz ochrony środowiska w Hamm za kilka miesięcy będzie miała 30 lat i, po inicjatywach Badenii-Alzacji, jest jedną z najstarszych wciąż aktywnych grup antyatomowych w Republice Federalnej Niemiec.

W tym specjalnym wydaniu THTR-Rundbrief lokalna charakterystyka Hamm i okolic jest prezentowana w retrospekcji i perspektywach, między innymi w pierwszej części w kategoriach literackich, aw drugiej części w analizie politycznej. Tu wyłania się nie tylko historia oporu inicjatywy obywatelskiej, ale także relacjonuję niewiarygodne przeszkody, na jakie napotykali ci, którzy byli w Rada Miejska Hamm i w Przedstawiciel okręgu Uentrop do natychmiastowego wyłączenia reaktora wysokotemperaturowego toru.

Tekst wydrukowany tutaj dałem 23 maja 2004 r. jako wykład zatytułowany "Od dołu do góry! Idee Rady dzisiaj" w instytucji edukacyjnej Gustava Heinemanna w Malente koło Lubeki. Była to konferencja trzech towarzystw literackich: The Erich Mühsam, Oskar Maria Graf i Ernst Toller Society. Tematem konferencji była „Czerwona Rzeczpospolita. Koncepcje anarchii i aktywizmu pisarzy 1918/19 i życie pozagrobowe radnych”. Wykład został wydrukowany w 25 numerze pism Towarzystwa im. Ericha Mühsama (kontakt: www.buddenbrookhaus.de). Jak można się było spodziewać, wykład wywołał intensywne dyskusje, ponieważ oczywiście poruszył kilka bolesnych punktów w życiorysach niektórych uczestników. Szczególnie zirytowane były byłe kadry maoistów, z których część znalazła później nowy dom jako członkowie partii (Bundestag). Debata ta znalazła również odzwierciedlenie w magazynie „Akcja Bezpośrednia”.

Przede wszystkim jednak ważne pozostaje dla mnie spojrzenie w przyszłość, o którym mowa w wykładzie, w którym przedstawiane są perspektywy i możliwości zaangażowania na rzecz pozbawionego przemocy, dominującego społeczeństwa.

Horst kwiat

Od dołu do góry!

Przed moimi dwoma wypowiedziami chciałbym przedstawić fakt, że mieszkam w Hamm/Westfalii około siedmiu kilometrów od reaktora wysokotemperaturowego z toru1 i że ta elektrownia jądrowa z konieczności stała się ważnym centrum mojego życia. W 1971 roku operatorzy rozpoczęli budowę. W tym samym czasie, co katastrofa w Czarnobylu w 1986 r., w reaktorze wysokotemperaturowym miał miejsce poważny incydent natychmiast po jego uruchomieniu. Trzy lata później, po gwałtownych sporach, został zamknięty, aby zapoczątkować spektakularny światowy renesans energetyki jądrowej dzisiaj w Chinach, Japonii i być może także w RPA jako linia reaktora z oznakowaniem ekologicznym.

W ciągu długiego 14-letniego okresu budowy staraliśmy się jako obywatelska „inicjatywa po naszym założeniu w 1975 r. zapobiec uruchomieniu i eksperymentowaliśmy z różnymi pokojowymi formami oporu. Od czasu wyborów lokalnych w 1984 r. część obywateli” Inicjatywa założyła wraz z Zielonymi lokalną społeczność wyborczą. W radzie powiatu Hamm-Uentrop, najniższej gminnej jednostce politycznej, przez pięć lat byłem przedstawicielem powiatu, a przez dwa lata radnym w Hamm na kolejnym wyższym szczeblu.

Jak trudny okazał się w tym zakresie opór przed uruchomieniem reaktora i jakie miałem tam doświadczenia, jest tematem pierwszego wkładu. Rozważania polityczno-teoretyczne w tym czasie i wnioski na przyszłość są przedmiotem drugiego wkładu.

I.

W każdą niedzielę chłopiec wychodził z domu i wchodził na zakurzoną, wyboistą ścieżkę, gdzie w dni powszednie dziadek za pomocą łopaty zbierał końskie odchody, aby nawozić rośliny w ogrodzie. Jako czternastolatek nie mógł podejrzewać, że w tym czasie naukowcy i firmy energetyczne planowali już z pełną parą budowę reaktora ze złożem żwirowym w zasięgu wzroku domu jego rodziców.

Więc w ten sposób chłopak poszedł do domu z karabinem, ostrożnie skopał brud z butów na wycieraczce, minął automat z papierosami w przedpokoju i zakradł się do małego przedpokoju. Znalazł grupę około trzydziestu osób siedzących w rzędach krzeseł i nieśmiało usiadł na niepozornym siedzeniu dalej z tyłu.

Po krótkim czasie mężczyzna w sukni zaczął mówić monotonnym głosem. Aby nie musieć ciągle patrzeć w jego bladą twarz, skierował wzrok na ścianę, do której przymocowano kilka starszych karabinów, a obok nich na półkach na półkach stały srebrno-złote kielichy ozdobione numerami dwie skrzyżowane flagi. a litery ozdobione liśćmi dębu. Poddany, chłopak pozwolił sobie dryfować w szeptach, które zaczęły się bez wyraźnego powodu, ale same poruszały tylko ustami, nie wydając żadnego dźwięku. Ponieważ to, co powiedzieli inni, nigdy nie powiedziałby o sobie. Wszyscy obecni wstali na sygnał. Nogi krzesła zaskrzypiały żenująco na podłodze, krzesła zagrzechotały. Po zakończeniu procedury chłopiec mógł wreszcie usiąść i ponownie spojrzeć na rzędy trofeów i jakby z daleka usłyszeć głos „nie zabijać”, podczas gdy wciąż miał strzały z sąsiedniej strzelaniny zasięg w jego uchu.

Po trzech latach niewchodzenia do nieszczęsnych pokoi, udał się tam dobrowolnie, chociaż czuł się nieswojo w tym otoczeniu. Do przewodniczącego podszedł towarzysz Dieter. Już na początku spotkania wszyscy obecni wstali i przypomnieli sobie zmarłego, w tym jego dziadka. Zmarł kilka miesięcy wcześniej na XNUMX. rocznicę przyjęcia. „Ale”, powiedział Dieter, „historia toczy się dalej, a wnuki kontynuują dzieło starożytnych”. Dał mu znak, żeby wstał i pokazał zborowi. Nieśmiało posłuchał prośby i zauważył, że oczy obecnych spoczęły na nim w przyjemny sposób. Potem zabrali się do pracy, bo program na liście Dietera był długi. Tegoroczny start budowy reaktora wysokotemperaturowego toru w jego dzielnicy nie był jednak na nim.

Wiele lat później to samo miejsce wysyłało niewidzialne sygnały, które przypominały mu minione czasy i wyrywały go z codziennych zajęć. Budynek wysłał nawet posłańców, którzy przestraszyli go i zaniepokoili w domu, gdzie czuł się bezpiecznie. Chroniony za zasłoną w oknie, zobaczył umundurowaną orkiestrę wchodzącą i grającą marszową muzykę. Towarzyszyli tej grupie zataczający się i siorbiący ludzie, którzy najwyraźniej lubili być obserwowani przez wszystkich w ich stanie. Pośród tych żałosnych stworzeń stał ktoś, kto wydawał się mieć jasną głowę. Czasem machał protekcjonalnie do tego, czasem tamtego, wykrzykiwał kilka przyjaznych słów do niektórych widzów, podawał ręce. Laurenz Meyer, kierownik okręgowy United Electricity Works, praktykował już na później. Jego kariera polityczna rozpoczęła się tutaj, w cieniu chłodni reaktora, która była wówczas wizytówką miasta Hamm.

Jednak, jak zapewniali producenci, sam reaktor był gotowy do pracy na dwa lata przed rozpoczęciem eksploatacji. I to przez dwanaście lat. Problemy sprawiały mu nie tyle nasze demonstracje i procesy sądowe, ile wpadki i w międzyczasie rdza. Ten stan nie mógł trwać wiecznie. W pewnym momencie faktycznie zechcą go uruchomić. Więc co?

W serwisie informacyjnym rozpowszechniania pominiętych wiadomości, poprzednik TAZ, jego przemówienie jako współredaktora „Zielonego młota – miejskiej gazety na rzecz ochrony przyrody i środowiska” zostało wydrukowane wraz z 200 innymi. W ciągu następnych kilku lat, jak wszystkie inne osoby kontaktowe w alternatywnych gazetach, w określonych odstępach czasu otrzymywał różne druki z Frakcji Armii Czerwonej. Oprócz zwykłych instrukcji dowodzenia zawierało to różne instrukcje dotyczące wysadzania mostów, budowania bomb i zakrywania torów.

Jeśli THTR był naprawdę tak niebezpieczny, jak zawsze mówiliśmy, to w żadnym wypadku nie powinien działać. Więc jeśli nic innego nie pomogło, czy nie było innej możliwości, o której mówił nawet Gandhi, jeśli ktoś nie chce tchórzliwie spowodować niesprawiedliwości lub nieszczęścia?

Przed załadowaniem radioaktywnych elementów paliwowych obejrzał plac budowy, aby dokładnie zapoznać się z bardzo konkretną myślą. Dom portiera z szlabanem, drogi betonowy mur, ogrodzenie na chłodni kominowej - czy nie było gdzieś luki? Kiedy szedł wzdłuż barierki, agresywnie szczekający owczarek niemiecki nagle rzucił się na niego w środku jego myśli. Jak dobrze, że było tak wysokie ogrodzenie! Potem usłyszał głos wołający „cześć Horst, co tu robisz”. - Kurwa, ochroniarz mieszkał dwa domy dalej na swojej ulicy, czy nie pracował jako sprzedawca lodów? W każdym razie był tu znany jak bolesny kciuk. Zakłopotany i trochę zirytowany wycofał się i pocieszył myślą, że i tak nie nadaje się do takich zadań z powodu braku talentu technicznego. Musiał wymyślić coś innego.

Ponieważ wszystkie demonstracje nie pomogły, niedługo później wrócił do domu z karabinem. Tym razem jako pracownik wyborczy. Przedstawiciele drugiej partii podejrzliwie przyglądali się niepożądanemu intruzowi. Po latach upokorzeń w końcu zapragnął spotkać się z nią w jej najbardziej wrażliwym miejscu. Odebrać im moc, by realizować tylko własne interesy.

Był niczym, gdy w strefie dla pieszych wręczał ulotki jakimś głupim filisterom, których obelgi przetrwały i którzy w każdej chwili musieli się spodziewać, że zostaną przez nich fizycznie zaatakowani. Podczas gdy przez dekadę walczyli od działania do działania, pozornie znosząc niepowodzenia ze spokojem, ci u władzy reagowali jedynie złośliwą protekcjonalnością.

Ale teraz, gdy pojawiał się mały promyk nadziei, z być może pięcioma lub sześcioma procentami wyznających je, co byłoby dość małą liczbą, czy nie byłoby sensowne wykorzystanie tej niewielkiej mocy, która mogła im przypaść jako instrument?

Z tego powodu siedział tutaj, a nawet znosił widok trofeów i flag na ścianach. Drugi poseł trzymał się wielkiej księgi, która rejestrowała i odhaczała wszystkich wyborców, gdy wchodzili do pokoju i przedstawiali swoje zawiadomienie. Inny pilnował rozdanych kart do głosowania, urny wyborczej, kabin. Starzy przyjaciele i towarzysze zabaw przyszli cały dzień, przywitali go słowami „Człowieku, ty też biegasz!” Sąsiedzi pytali, jak się miewają jego rodzice. Starsza pani, której ledwo pamiętał, ku jego przerażeniu bezwstydnie przemówiła do niego słowami „dorosłeś”, ale życzyła wszystkiego najlepszego. Kiedy zobaczył zrzędliwe twarze innych urzędników wyborczych, pomyślał, że wie, że jest na dobrej drodze.

Była też wielka polityka w Nadrenii Północnej-Westfalii, która miała wpływ na proces podejmowania decyzji w sprawie reaktora. Jako relikt z dawno zapomnianego czasu SPD był jeszcze członkiem Towarzystwa Przyjaciół Przyrody i przez lata zaczął swobodnie pisać dziesiątki stron artykułów w westfalskiej gazecie Przyjaciół Przyrody „Kultura i ochrona środowiska” na temat socjaldemokratów. ulubiony reaktor. Konferencje podokręgowe SPD były nękane wezwaniami do buntu przeciwko sezonowi partyjnemu, a jednocześnie jako członek redakcji państwowej gazety NRW „Zieloni” nie przegapił okazji, by zwrócić uwagę na grożące mu niebezpieczeństwo. reaktora wprowadzanego do eksploatacji. Jednak wielu lokalnych miłośników przyrody nawet nie przekazało swoim członkom przenikliwego zanieczyszczenia gniazd, a Zieloni amatorsko zepsuli wejście do parlamentu stanowego i mało interesowali się reaktorem, w którym jakikolwiek opór nadszedł zbyt późno, a laury nie miały gwarancji należy się spodziewać.

Tak więc, podczas gdy oczekiwana czerwono-zielona koalicja nie zmaterializowała się w jego kraju, reaktor był obciążony radioaktywnymi elementami paliwowymi. Rozpoczęły się testy zerowej energii. Przeszły one do pierwszego punktu krytycznego, a następnie rozpoczyna się test cieplny - ale przestań! Teraz nadszedł najwyższy czas na publiczne przesłuchanie w sprawie planu kontroli katastrofy z publikacją apteki z tabletkami jodowymi, przyozdobionej wycie syren i klekotem szkieletów z grup obywatelskich.

Operacja testu mocy doprowadziła do działania sieci z 10 procentami mocy, kontynuowanej z 30, 60, 80 procentami, a potem wydarzyło się coś bezprecedensowego. Wielka katastrofa w Czarnobylu i zaledwie kilka godzin później awaria w naszym reaktorze, po której nastąpiło uwolnienie radioaktywności. Potem nastąpiły jeżące włosy na głowie próby ukrycia operatorów, a następnie gniewne podnoszenie ludzi:

Blokada głównych bram wjazdowych na teren reaktora z ciągnikami i kibicami, strategiczny odwrót po dwóch dniach wobec przytłaczającej siły policji, wiec na dużą skalę przed główną bramą, odnowiona blokada z obozem namiotowym, odwrót, duży rajd na dużą skalę z udziałem 7.000 osób, wędrówka traktorem przez Zagłębie Ruhry do Düsseldorfu do przyjaciół reaktora socjaldemokratycznego, zajęta wieża chłodnicza, zajęty budynek administracyjny. Teraz ministerstwa i parlamenty zaczęły dyskutować o problemach finansowych i trudnościach technicznych, reaktor jeszcze przez kilka dni radził sobie ze stuprocentową wydajnością, ostatni bunt ministrów SPD, żeby mimo wszystko uratować swój reaktor, ostatnia blokada traktorami i wreszcie ostateczny koniec!

„To będzie ostatni raz”, pomyślał, tym razem siedząc w pierwszym rzędzie wśród widzów, aby otrzymać swego rodzaju podziękowanie za pracę, którą wykonał w poprzedniej kadencji. Jego oczy wędrowały po twarzach ustawionych w szeregu urzędników. Pojawiło się tylko kilka nowych. Sesja po sesji zawsze ten sam rytuał:

Słuchaj przemówień, ręce w górę, ręce w dół, szukaj następnego szablonu ze stosu, są celowo pomijane przez kierownictwo, gdy są proszone o zabranie głosu, ale nadal walcz o prawo do zabrania głosu, aby choć raz wygłosić przemówienie do THTR, idź bezsensowna droga do mikrofonu, potem słyszą bezsensowne brawa kilku gapiów, następnego dnia stoją w gazecie, a reaktor nadal pracuje, prawdopodobnie przerywany przez przerażającą liczbę zgłaszanych incydentów i wznowionych prac naprawczych.

Na jego przemówienie odpowiedziała nie tylko kłótnia o to, co można tolerować. Nierzadko przerywany był pogardliwym śmiechem innych wybranych urzędników. Laurenz następnie demonstracyjnie rozmawiał z mężczyzną za nim. Niektórzy z nich poszli teraz do łazienki lub napili się szybkiego piwa i wrócili tylko po to, aby przegłosować swoje propozycje. Aliantów nigdzie nie było w zasięgu wzroku. Co gorsza, niektórzy parlamentarzyści po krótkim czasie zaczęli chcieć uścisnąć mu rękę na powitanie na początku sesji, nie zmieniając jednak w najmniejszym stopniu swojego zachowania. Starał się jak najlepiej unikać tej bliskości, demonstracyjnie zanurzając się w lokalnej gazecie na swoim fotelu, który trzymał przed sobą jak tarczę ochronną.

Wreszcie. Po pięciu latach ten czas minął raz na zawsze! Po raz ostatni przyjął zaproszenie. Na nową kadencję powołano punkt porządku obrad dotyczący ponownego przekleństwa neonazistów. Wiedział, co się teraz wydarzy: osoba, która ma zostać zaprzysiężona, wstanie, Dieter, teraz przewodniczący tego organu, przedstawiciele okręgu, w każdym razie urzędnicy administracyjni, publiczność, nawet palant z gazety, wszyscy wstaną, ale nie siebie. Siedział, podczas gdy przewodniczący recytował to samo, a neonazista powtarzał to samo.

Dlaczego tu był? Czy tęsknie pożegnał miniony okres w swoim życiu? A może to chęć służenia rzekomo charytatywnym sprawom sprawiła, że ​​poważnie traktował każde zaproszenie, nawet to? A może była to próżność, potrzeba zdobycia odrobiny uznania nawet od tych ludzi pod koniec dnia?

Jego sąsiad właśnie otrzymał książkę w prezencie za „niestrudzone starania o usuwanie psich odchodów z placów zabaw”. A kiedy został wezwany przez Dietera i wrzucił paczkę ze słowami „bardzo kontrowersyjny radny i reprezentant powiatu, ale wciąż wszystkiego najlepszego”, było dla niego jasne, że nigdy więcej nie weźmie udziału w tej kiepskiej grze.

II.

W maju 30 rząd Willi Brandta został obalony 1974 lat temu. Wraz ze swoją deklaracją rządu w Bonn, dokładnie 30 lat temu, nowy kanclerz federalny Helmut Schmidt pogrzebał nieśmiałe próby humanizacji i demokratyzacji tego społeczeństwa i oddania się całkowicie w służbie kapitału.

Również w tym czasie, kilkaset kilometrów dalej na południe nad Renem, tysiące ludzi nie było dziwnie pod wrażeniem zmiany kierownictwa na szczycie państwa, ponieważ mieli bardzo specyficzny problem. Z około czterystoma ciągnikami demonstrowali przeciwko planowanej elektrowni atomowej w Wyhl, która zniszczyłaby ich źródła utrzymania. Ruch ten był realizowany głównie przez ludność wiejską, której wcześniej nie ufano. Jako prowincjonalni internacjonaliści połączyli siły z przeciwnikami planowanej fabryki chemicznej w Marckolsheim po drugiej stronie Renu i założyli grupy obywateli Badenii-Alzacji. Zajmowali odpowiednie place budowy i przez długotrwałe nieposłuszeństwo obywatelskie uniemożliwiali budowę tych obiektów. Po raz pierwszy w historii Republiki Federalnej Niemiec ta walka 40 inicjatyw obywatelskich postawiła na ich miejsce skoncentrowaną władzę organów państwowych i wzbudziła ogromne zainteresowanie.

Ostateczny sukces tego ruchu nie powinien ukrywać faktu, że stowarzyszenia te były pierwotnie prawdziwymi społecznościami kryzysowymi, które zostały założone w celu odparcia określonych zagrożeń. Ludzie, którzy nie chcieli być wtedy związani z partiami politycznymi, a zamiast tego dbali o swoje interesy w sposób samoorganizujący się, stali się pariasami tego systemu, jak Hans-Helmuth Wüstenhagen, pierwszy przewodniczący Federalnego Związku Obywateli Inicjatywy Ochrony Środowiska (BBU) określiły to w 1975 roku2. W tym czasie Niemieckie Forum Atomowe dostrzegło zapotrzebowanie na głos w ważnych planach anarchistycznych działań, które należy demonizować.

Początkowo inicjatywy obywatelskie wykorzystywały jedynie prawa, które formalnie istniały, ale zostały ograniczone nie do poznania w procesie zatwierdzania projektów na dużą skalę. Ostateczna odmowa tych praw partycypacyjnych przez instytucje państwowe doprowadziła do doświadczeń niemocy wśród krytyków, która bardzo szybko przerodziła się w oburzenie i opór.

W trakcie starć wielu działaczy miało wątpliwości co do zasadności parlamentarnych systemów reprezentacji. Stracili wszelki szacunek dla przedstawicieli, którzy rygorystycznie decydowali nad głowami dotkniętych obywateli. Bezpośrednie doświadczenia podczas kłótni zaowocowały zbiorowym procesem uczenia się. Doświadczenia zostały omówione i przetworzone w ich własnych instytucjach edukacyjnych, takich jak centrum edukacji dorosłych Wyhler Wald na zajmowanym placu budowy. Wspólne życie w tych miejscach i praca polityczna sprawiły, że różne środowiska i grupy wiekowe lepiej się poznały i można było znosić istniejące różnice i radzić sobie z nimi. Wiele osób zaangażowanych w kampanię zdało sobie sprawę, że jako producenci lub konsumenci byli również zaangażowani w konflikt o energię jądrową na poziomie ekonomicznym. W wyniku tej autorefleksji powstały alternatywne firmy, ekologiczne instytuty badawcze, warsztaty przyszłości i alternatywne systemy energetyczne.

Pierwotny bezpartyjny charakter inicjatyw obywatelskich coraz częściej przeradzał się w świadomą politykę pozaparlamentarną, która z doświadczenia nie ufała rządzącemu aparatowi i instytucjom władzy i szukała nowych dróg. Badeńsko-alzacki aktywista i muzyk Walter Mossmann ujął to w ten sposób: „Inicjatywy obywatelskie są niezależnym elementem naszej kultury politycznej i chciałbym, abyśmy dalej je rozwijali, we wszystkich istniejących instytucjach podejmowania decyzji politycznych. Bez nich W przeciwieństwie do wszystkich scentralizowanych autorytetów, takich jak państwo, partie, korporacje i jakiekolwiek nazwy aparatów, nie wyobrażam sobie przyszłego społeczeństwa, które musi rozwiązać nasze obecne problemy”3.

Większość inicjatyw obywatelskich, dysponująca własną strukturą organizacyjną, przewidywała cele dla przyszłej formy społeczeństwa i początkowo koordynowała swoje działania w stowarzyszeniach regionalnych na podstawie projektów. Federalne Stowarzyszenie Inicjatyw Obywatelskich Ochrony Środowiska (BBU) powstało jako największa organizacja patronacka z prawie tysiącem inicjatyw i łącznie około 200.000 1979 członków w 4 roku. Do dziś zachowało swoją zdecentralizowaną strukturę organizacyjną5. Oznacza to, że każda indywidualna inicjatywa jest niezależna i oddana tylko wspólnym zasadom bezstronności i niestosowania przemocy. Głównymi zadaniami tego stowarzyszenia jest koordynacja i ustanowienie ciągłej wymiany informacji. Celem nie było zdobycie władzy, ale jej zmniejszenie. Oprócz działań pokojowych propagowano jako metody konstruktywną pracę na rzecz nowego porządku społecznego. Oznacza to realizację alternatywnych sposobów życia w gospodarce, społeczeństwie i polityce, aż – cytuję – „z tysiąca oddolnych korzeni poszczególnych inicjatyw stopniowo tworzy się gęsty kobierzec trawy, który dogłębnie przemienia nasze społeczeństwo (...)” XNUMX.

Jednak BBU nie była jedyną organizacją patronacką inicjatyw obywatelskich. W trakcie gwałtownych sporów w poszczególnych lokalizacjach planowanych elektrowni jądrowych wyłonił się cały szereg stowarzyszeń lokalizacyjnych lub regionalnych o bardzo różnych charakterach. Różne partie i organizacje Nowej Lewicy wpłynęły z pewnym powodzeniem na części tych oddolnych inicjatyw. Stały się one wówczas często zabawą i polem działania różnych partii marksistowsko-leninowskich, tak że w poszczególnych regionach kilka różnych związków państwowych i regionalnych nie tylko praktykowało różne formy oporu i pracy politycznej, ale także rywalizowało ze sobą.

Tak zwane grupy K próbowały z całych sił narzucić inicjatywom obywatelskim własny autorytarny model rewolucji, próbując narzucić brutalno-militarne formy walki oraz przesadną, werbalną i radykalną krytykę kapitalizmu. Natomiast lokalne inicjatywy obywatelskie w tych miejscowościach przywiązywały szczególną wagę do tego, aby ich pokojowe metody walki, strategie i wizerunek zewnętrzny były zrozumiałe dla większości ludności i opierały się na własnych doświadczeniach oraz wzajemnie uzgodnione. cele.

W szczególności Kommunistische Bund (KB) 6 z Hamburga wykorzystał wschodzące inicjatywy obywatelskie jako masę rekrutacyjną do włączenia i założył swoje organizacje kadrowe z regionalnych konferencji ruchu antynuklearnego. Ten maoistowski sojusz manipulował składem zgromadzeń delegatów za pomocą wątpliwych metod, aby służyć własnym celom politycznym. W swoim klasycznym „Friedlich in die Katastrophe” 7 Holger Strohm wykazał, że ta organizacja jedynie sfałszowała istnienie grup z niezliczonymi inicjatywami skrzynek pocztowych, aby bez skrupułów rozszerzyć swoją własną pozycję władzy za pomocą tych mandatów. Z pewnością nie jest przypadkiem, że po upadku tego marksistowsko-leninowskiego sojuszu wielu jego byłych członków awansowało na czołowe stanowiska Zielonych, a później PDS na stanowiska ministerialne, ponieważ wypróbowali już metody przejmowania władzy w ruch inicjatywy obywatelskiej.

Ponad trzydziestoletnia historia ruchu inicjatywy obywatelskiej pokazuje nam, że ruch nie może trwać w nieskończoność, że następują po sobie częściowe sukcesy i chwilowe porażki, że są fazy wyczerpania, rezygnacji i reorientacji. Rozwój nie odbywa się liniowo, ale jest w ciągłych wzlotach i upadkach.

W przeciwieństwie do czasów radnych po I wojnie światowej, kiedy próbowano za jednym zamachem przekształcić jak najwięcej obszarów władzy politycznej na danym obszarze, dziś szeroka gama inicjatyw obywatelskich funkcjonuje jako jedno- ruch punktowy w mniej lub bardziej wyraźnej demokracji parlamentarnej. Deklarowanym celem ruchów społecznych jest eliminacja konkretnych skarg i zmiana stosunków władzy, które do nich doprowadziły. Chcą nie tylko stworzyć nową organizację lobbystyczną, ale także odzyskać kompetencje polityczne i wpływy poprzez budowanie i sieciowanie niezależnych grup oddolnych.

Problem, który często się tutaj pojawia, polega na tym, że dwa do trzech lat po rozpoczęciu ruchu wielu aktywistów ma poczucie, że nie odnieśli sukcesu i przechodzą na emeryturę rozczarowani i wypaleni. Zjawisko to badał Bill Moyer, trener i twórca strategii ruchów społecznych oraz były kolega Martina Luthera Kinga. Opracowany przez niego „Plan Działania Ruchu” 8 był omawiany w wielu numerach magazynu „Graswurzelrevolution” 9. Tą metodą chce pobudzić aktywistów grup obywatelskich do długofalowego myślenia strategicznego, a przede wszystkim zachęcić ich do rozpoznania i budowania na nich sukcesów, które nieuchronnie odniosą. Moyer przypisuje zaangażowanym osobom różne role. To obywatele, reformatorzy, buntownicy i działacze na rzecz zmiany społecznej. Zgodnie z „Planem Działań Ruchu” udane ruchy społeczne przechodzą przez osiem etapów, w których zadania inicjatyw są różne, a zachowanie społeczeństwa i rządzących również wykazuje bardzo specyficzne cechy.

Aktywiści są upoważnieni do zbadania każdego podobszaru i każdego pobocznego celu ruchu: jakie sukcesy już osiągnięto, jakie skuteczne strategie, taktyki i programy należy opracować, jakie mają być cele krótko- lub długoterminowe ustalić, w jaki sposób różne role aktywistów, reformatorów i obywateli mogą najlepiej się uzupełniać i jakich niebezpieczeństw należy unikać.

W pierwszej fazie ruchu pojawia się pewien problem lub niesprawiedliwość, która nie jest dostrzegana przez społeczeństwo. W drugiej fazie wykorzystuje się możliwości wpływu, aby udowodnić, że system zawodzi. W trzeciej fazie warunków dojrzewania ruch jest już wyraźnie widoczny, ale wciąż stosunkowo niewielki. Po „wydarzeniu wyzwalającym” rozpoczyna się ruch, faza czwarta. W tym mariażu ruchu powstają liczne nowe grupy i działania. Po tym zwykle następuje faza piąta: poczucie porażki w aktywnym. Podczas krótkiej fazy rozruchu wierzyli, że mogą powstrzymać władców w bezpośredniej konfrontacji, ale to zwykle się nie udaje.

Co ciekawe, ta faza rozwoju przebiega przeważnie równolegle z fazą szóstą, zwycięską większością populacji. Dlatego ruch ma duże szanse na osiągnięcie siódmej fazy, sukcesu, jeśli się nie podda i sprytnie wykorzysta kolejne zdarzenie wyzwalające i wprawi w ruch kolejny masowy ruch. W ósmej i ostatniej fazie podążania za nowymi celami działania opierają się na doświadczeniach i sukcesach starego ruchu.

MAP, która w tym miejscu została tylko pobieżnie przedstawiona, nie powinna być błędnie rozumiana jako instrukcja schematyczna, ponieważ ruchy społeczne mają swoją własną dynamikę. „Celem Planu Działania jest danie aktywistom nadziei i energii na zwiększenie efektywności ruchów społecznych i przeciwdziałanie zniechęceniu, które często prowadzi do wypalenia indywidualnego, zaniku i upadku ruchów społecznych” – pisze Moyer. Ponieważ strategia ta, w przeciwieństwie do powierzchownego propagowania krótkoterminowych sukcesów, stara się pomóc w zabezpieczeniu długofalowych osiągnięć ruchów społecznych, stanowi ważny wkład w stabilizację oddolnych inicjatyw zorganizowanych na wzór rad10.

Jeśli przyjrzeć się bliżej, to w Niemczech nie tylko od czasów Wyhla istniały bezpartyjne grupy obywateli. Już w latach pięćdziesiątych oponent Adenauera, Gustav Heinemann - obecnie jesteśmy w "Centrum Edukacyjnym Gustava Heinemanna" - założył jednopunktowy ruch "Wspólnota Wyjątkowa dla Pokoju w Europie" przeciwko remilitaryzacji Niemiec. Nastąpiły „ruchy walki ze śmiercią atomową” i ruch rozbrojeniowy.

Charakterystyczne dla systemowego charakteru tych pierwszych pozaparlamentarnych inicjatyw obywatelskich jest to, że ich własne partie powstawały z ich szeregów. W latach pięćdziesiątych była to „Wszechniemiecka Partia Ludowa” (GVP), a w latach sześćdziesiątych „Niemiecki Związek Pokojowy” (DFU). Te małe partie albo połączyły się po krótkim czasie w dużą partię SPD, albo szybko zniknęły.

Wraz z powstaniem Zielonych w dużej mierze z inicjatyw obywatelskich, dziesiątki tysięcy aktywistów w kilku falach pożegnało oryginalne formy działania i treści11. Tysiące zielonych alternatywnych lokalnych polityków boleśnie odczuło swoją przygnębiającą bezsilność w stosunku do panujących warunków. Prowadziło to zwykle do skrajnie demoralizujących doświadczeń, które opisałem na początku. Wraz z procesem parlamentaryzacji, zwłaszcza w latach 90., zatracono buntowniczy potencjał protestacyjny, ponieważ wielu działaczy coraz bardziej marnowało energię na integracyjne aparaty partyjne. Tam żywy duch sprzeciwu był stopniowo przerabiany, aż pozostała jedynie rezygnacja i przystosowanie się.

Powodem stałego zorientowania się na tradycyjne organizacje partyjne jest m.in. brak niezależnej, libertariańskiej tradycji politycznej zakotwiczonej w świadomości wielu ludzi w Niemczech, która przekazywałaby na szerszą skalę doświadczenia z przeszłych walk i problematycznych fundamentów partyjnych. Dlatego każde pokolenie oddolnych działaczy politycznych musi wciąż na nowo tworzyć fundamentalne doświadczenia i wciąż na nowo próbować nawiązać kontakt z przerwanymi i zagrzebanymi wątkami dyskusji.

W przyszłości ważne będzie więc zakotwiczenie pozycji wypracowanych we własnych projektach, instytucjach i mediach w taki sposób, aby nie zagubiły się ponownie w kolejnej wielkiej euforii na nową partię. W tej chwili znów istnieje niebezpieczeństwo, że część kolejnego pokolenia aktywistów w kierunku nowej Partii Lewicy12 opuści krytyczne wobec globalizacji fora i sieci społeczne.

Proces ten jest tym bardziej znaczący, że wezwanie do tej partii początkowo było szczególnie głośne ze średniego i niższego szczebla funkcjonariuszy DGB. SPD de facto przepadła jako sojusznik partyjno-polityczny, a wraz z planowanym odtworzeniem niezadowoleni chcą tylko powrotu swojej dawnej SPD. Nie odcinali się od koncepcji politycznych opartych na partnerstwie społecznym i nie kwestionowali radykalnie ideologii neoliberalnej.

Plan zaprzestania społecznego odcięcia z partią lewicową nie może się udać. Za dwa lata system ubezpieczeń społecznych będzie w ruinie jeszcze przed wyborami powszechnymi. Wtedy żadna lewica też nie może pomóc. Wraz z nowym założeniem partii, poszkodowani zepchnęli na dalszy plan konieczne obecnie użycie tradycyjnej broni, takiej jak strajki i akcje bezpośrednie.

Dostosowujący się kurs związków DGB13 doprowadził nie tylko do całkowitego samoporzucenia własnych stanowisk w ciągu ostatnich kilkudziesięciu lat, ale także do tego, że sam związek, przy jego udziale w tworzeniu ustaw Hartza i prawie jednomyślna aprobata jej uzwiązkowionych parlamentarzystów, jest w programie 2010 jest bezpośrednio odpowiedzialny za ten napad społeczny.

Po tym, jak DGB zbojkotowało Europejski Dzień Akcji Firmowych 2 kwietnia 2004 r. i wykorzystało duże demonstracje 3 kwietnia, lekkomyślnie zawłaszczając je tylko do własnej ekspresji, inicjatywy na rzecz bezrobocia, grupy anty-Hartzów i fora społeczne muszą wypracować więcej swoich autonomię wobec DGB, aby nie stracić z pola widzenia ich odmiennych interesów.

Współpraca z marginalnym związkiem zawodowym pozostawionym w DGB z pewnością nadal ma sens. Jednak w ostatnim roku coraz więcej osób poszukuje alternatywnych modeli oddolnych związków zawodowych, ponieważ są one już z powodzeniem praktykowane na szeroką skalę we Francji i Włoszech. W tym kontekście bardzo satysfakcjonujące jest to, że lokalne grupy i syndykaty anarchosyndykalistycznego Związku Wolnych Robotników (FAU) 14 w coraz większym stopniu rozwijają kwalifikowaną praktykę polityczną iz pewnością odniosą pewne sukcesy w przyszłości.

W obecnej sytuacji nie ma już sensu wykorzystywanie naszej energii na wątpliwe możliwości wpływania na duże organizacje, ale nie powinniśmy zapominać, że obecnie istnieje wiele grup i stowarzyszeń, które osiągają swoje libertariańskie cele poprzez świadome stosowanie odpowiednich środków politycznych i organizacyjnych. formy przewidują. Te powiązania powinny zatem zostać wzmocnione: przeciwstawiamy się „od góry do dołu” władców naszym „od dołu do góry”!

Horst kwiat

 

Anmerkungen:

1 Więcej informacji na temat reaktora wysokotemperaturowego Thorium (THTR), linii HTR na całym świecie i odporności na nią można znaleźć w „THTR-Rundbrief”.

2 Hans-Helmuth Wüstenhagen: „Doświadczenia inicjatyw obywatelskich na rzecz ochrony środowiska” w „Blätter für deutsche und Internationale Politik” nr 10, 1975, s. 1107

3 cyt. za: „Polityczna prowokacja inicjatyw obywatelskich” Rolanda Rotha w „Links. Sozialistische Zeitung” nr 122 (maj 1980) s. 28

4 Więcej informacji o BBU można znaleźć na następującej stronie internetowej: www.bbu-online.de

5 Dokument informacyjny „Federalnego Stowarzyszenia Inicjatyw Obywatelskich Ochrona Środowiska e.V.” (BBU), 1977

6 W artykule „The Visitation” w czasopiśmie „Graswurzelrevolution” nr 282 (2003) szczegółowo omówiłem KB w recenzji książki Michaela Steffena „Stories from the Truffle Pig. . Można to znaleźć pod: www.grassroots.net

Jest to obiecujący znak, że gazeta KB „Arbeiterkampf” (AK), przemianowana później po rozwiązaniu KB na „Analiza i krytyka”, zmieniła swoją treść do tego stopnia, że ​​dominują dziś tendencje libertariańskie. Dalsza informacja: www.akweb.de. „Nawiedzenie” to także tytuł książki wydanej w 1925 roku przez Oskara Marię Grafa.

7 Holger Strom: „Spokój w katastrofie”, 1981, s. 1212 ff

8 Bill Moyer „Plan działania na rzecz ruchów społecznych. Ramy strategiczne dla udanych ruchów społecznych”. Verlag Weber, Zucht & Co, 61 stron, 5 euro plus koszty przesyłki. Dostępne od: Verlag Weber, Zucht & Co., Steinbruchweg 14a, 34123 Kassel

9 „Oddolna rewolucja. Dla pozbawionego przemocy, dominującego społeczeństwa” ukazuje się co miesiąc z 291 numerami w 32. roku i jest dostępny pod adresem: www.grassroots.net

Gazeta ta donosiła o „Planu Działań Ruchu” (MAP) w następujących wydaniach: nr 131 (luty 1989), nr 160 (listopad 1991), nr 198 (maj 1995)

10 Wzmocnienie i stabilizacja inicjatyw obywatelskich jako ważny cel pośredni wydaje się niektórym osobom niewystarczająco istotne dla pionierskiej perspektywy politycznej. Być może spodziewacie się poważnego planu strategicznego tego, jak powinna wyglądać przyszła polityka libertariańsko-socjalistyczna. W najnowszej historii lewicy nigdy nie brakowało wielkich słów o tym, co powinno się wydarzyć. Pamiętniki funkcjonariuszy „ruchu” są pełne konferencji, a gazety na ich temat przepełnione są tanimi propozycjami: należałoby, można, bezwzględnie należałoby ustalić, koordynować, adresować, inicjować, organizować, uzgadniać lub łączyć to i owo.

Nawet podstawa, na której należy to zrobić, jest obecnie raczej cienka, pomimo dobrych warunków startowych. Niewiele zmienia się nieraz ogromne zainteresowanie mediów na spotkaniach partii antyglobalistycznych. Gdzie są ludzie, którzy naprawdę wykonują skuteczną i kompetentną pracę podstawową, dostarczają wszystkim gospodarstwom domowym w całym okręgu ważnych informacji na określony temat i którzy również zwracają się ze swoimi obawami do wszystkich możliwych grup społecznych? Jest bardzo niewielu, którzy to robią. Jest to niezbędny warunek dalszego rozwoju.

Ulotki i plakaty wielu lewicowych grup zwykle krążą tylko w obrębie określonej sceny. Jego członkowie są porównywani do chomika na wózku. Jakoś się ruszają, ale tak naprawdę nigdzie nie idą. I tak długo, jak to jest w przypadku, pełne projekty strategiczne powinny być traktowane ze zdrową dawką sceptycyzmu.

11 Horst Blume: „Bojkot wyborczy – ostatnie słowo mądrości?” w kwartalniku „Schwarzer Faden” nr 0 (1980) oraz Horst Blume: „Organizowanie radykalnego zerwania z Zielonymi” w „Schwarzer Faden” nr 20 (1/1986), adres: www.trotzdem-verlag.de

12 Horst Blume: „Każdy, kto nie wie, co dalej, zakłada grupę roboczą… dla nowej Partii Lewicy!” w „Oddolnej rewolucji” nr 289 (maj 2004)

13 Horst Blume: „DGB chce pomóc w kształtowaniu rabunku społecznego” w „Graswurzelrevolution” nr 283 (listopad 2003)

14 „Wolny Związek Pracowników” (FAU) zrzesza lokalne grupy lub sydikaty w około 32 miastach w Niemczech i od 27 lat wydaje gazetę „Akcja Bezpośrednia”, która ukazuje się co dwa miesiące. Kontakt: www.fau.org

Polecana książka: Clayborne Carson

Czasy zmagań

góra stronyDo góry strony - www.reaktorpleite.de -

Studencki Komitet Koordynacyjny ds. Niestosowania Przemocy (SNCC) i Przebudzenie Afroamerykańskiego Ruchu Oporu w latach XNUMX.

Z posłowiem Heinricha W. Grosse
Od Amerykanina autorstwa Lou Marin

638 stron, 28,80 euro
ISBN 3-9806353-6-8

Grassroots Revolution Publishers, Birkenhecker Str. 11, 53947 Nettersheim, www.grassroots.net

,de Studencki Komitet Koordynacyjny ds. Przemocy (SNCC) jest jedną z najważniejszych organizacji ruchu praw obywatelskich Czarnych w USA. Jego kampanie i bezpośrednie masowe akcje bez przemocy w latach sześćdziesiątych zintensyfikowały i promowały walki amerykańskich Murzynów przeciwko dyskryminacji rasowej.

Clayborne Carson po raz pierwszy opisuje całą historię rozwoju SNCC: sukcesy we wczesnych latach, kiedy zwolennicy SNCC podzielali przekonanie o sile pokojowych akcji bezpośrednich i oddolnym rewolucyjnym podejściu do organizacji religijnych lub powody moralne. Organizacja zaatakowała system segregacji w południowych stanach za pomocą „osiadań”, „jazdy na wolność” i kampanii na rzecz wejścia na listę wyborców. W tym okresie SNCC konstruktywnie kwestionowało dominującą rolę Martina Luthera Kinga w ruchu na rzecz praw obywatelskich.

W latach XNUMX. te pokojowe prądy – niektóre z nich zostały ukształtowane przez libertariańskie idee pokojowe – zostały odsunięte. SNCC zostało ostatecznie zdominowane przez zwolenników wojującego, separatystycznego czarnego nacjonalizmu. W przeciwieństwie do innych autorów, których książki o historii oporu Czarnych zostały opublikowane w niemieckim tłumaczeniu, Carson nie przedstawia rozwoju SNCC jako prostego procesu radykalizacji, ale raczej jako rozpad wcześniej silnej i wpływowej organizacji.

Czasy zmagań ale nie jest to tylko historia organizacji ruchu praw obywatelskich Czarnych, która do tej pory prawie nie została zauważona w literaturze niemieckojęzycznej. To także lekcja sukcesów i wypaczeń ruchów społecznych.

Carson sam był członkiem SNCC i jest dzisiaj profesor historii na Uniwersytecie Stanforda i dyrektor Martin Luther King, Jr., Papers Project. Za swoją książkę otrzymał nagrodę Organizacji Historyków Amerykańskich.

***


góra stronyStrzałka w górę – do góry strony

***

Apel o darowizny

- THTR-Rundbrief jest publikowany przez BI Umwelt Hamm e. V. ' wydawane i finansowane z darowizn.

- THTR-Rundbrief stał się w międzyczasie bardzo zauważonym medium informacyjnym. Istnieją jednak stałe koszty związane z rozbudową strony internetowej i drukowaniem dodatkowych arkuszy informacyjnych.

- THTR-Rundbrief prowadzi szczegółowe badania i raporty. Aby móc to zrobić, jesteśmy uzależnieni od darowizn. Cieszymy się z każdej darowizny!

Darowizny na konto:

BI ochrona środowiska Hamm
Cel: okrągły THTR
IBAN: DE31 4105 0095 0000 0394 79
BIC: SPAWANA1SZYNKA

***


góra stronyStrzałka w górę – do góry strony

***